Polskie oświecenie, Komisja Edukacji Narodowej, obiady czwartkowe, moralizatorskie bajki i Konstytucja 3 maja – te skojarzenia przychodzą nam do głowy, kiedy myślimy o Warszawie drugiej połowy XVIII wieku. Na lekcjach języka polskiego czytaliśmy przecież bajki i satyry biskupa Krasickiego, na historii śledziliśmy losy zbierającego powstańców szewca Kilińskiego, na plastyce być może szkicowaliśmy piękne klasycystyczne budynki stolicy… lecz czy kiedykolwiek myśleliśmy, jak żyło się warszawiakom za panowania ostatniego króla Polski? bez dwóch zdań nie wszyscy spędzali czas w Łazienkach Królewskich, w teatrze na placu Krasińskich czy w eleganckich sklepach na Krakowskim Przedmieściu…
Dawna Warszawa to miasto, którego już nie ma, choć wydaje się, iż je korzystnie znamy. Podróżując w przeszłość, przeniesiemy się w czasy, w których stolica rozwijała się nad wyraz dynamicznie, mimo iż jej mieszkańcy przeczuwali kres pewnej epoki. Za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, w babim lecie dawnej Rzeczypospolitej, równocześnie w, jak i nieopodal stolicy powstawały przepiękne pałace, ważne budynki praktyczności publicznej i reformowano stare miejskie zwyczaje. Równocześnie wciąż była to ta sama Warszawa, w której kieszonkowcy mogli ukraść nam sakiewkę, a błoto – pozbawić godności. W dodatku mogliśmy spotkać rosyjskiego żołnierza, który niejednokrotnie zabierał i jedno, i drugie.
Schyłek Rzeczypospolitej Obojga Narodów to epoka posiadająca swe blaski i cienie, zwłaszcza w stolicy. Ta bogata Warszawa bawiła się i ucztowała jak w epoce saskiej. Ta uboga jak zawsze biedowała, podziwiając powiewy innowacyjności: pierwsze prawdziwie wybrukowane ulice, miejską (niemalże działającą) kanalizację i pierwsze latarnie uliczne. I mogła skorzystać z mostu. Tylko jednego i za opłatą, bo mosty były wówczas zbytkiem.
W Warszawie króla Stanisława staniemy się świadkami triumfów kultury i sztuki, po polsku nieudanych rewolucji, artystycznie wręcz nieudanego porwania króla i przeżyjemy zarazę, której nigdy nie było. Zobaczymy, jak można było zrobić posiadajątek, lecz i go ekspresowo stracić. Dowiemy się, że spotkanie postaci tak osobliwych i zagadkowych, jak hrabia Cagliostro czy Casanova, mogło okazać się przepustką na salony, ale i zapowiedzią nielichych kłopotów. Mimo tego wszelkiego, w tych czasach zamętu i niepewności, Warszawę uznawano za najlepsze miejsce do życia. Dlaczego? podczas tej niedługiej podróży spróbujemy się o tym przekonać.
Zobaczmy zatem owe ładne pałace i zabłocone uliczki, zajrzyjmy do świątyń przesyconych aurą pobożności i do plugawych lupanarów. Jeśli szczęście nam dopisze, polećmy nad miastem balonem, który za czasów króla Stasia zawitał do kraju nad Wisłą. A naszym przewodnikiem niechaj będzie Wenecjanin z urodzenia, ale warszawiak z wyboru, malarz Bernardo Bellotto zwany Canaletto.
Adam Podlewski – filozof, historyk, badacz dziejów Warszawy, autor powieści historycznych i fantastycznych. Z jego miłości do polskiej stolicy narodziły się liczne artkuły o historii miasta, a także Marymonckie młyny, opowieść o porwaniu króla Stanisława Augusta przez konfederatów barskich. Współzałożyciel Warszawskiego Towarzystwa Fantastycznego „Wykrot", stały współpracownik czasopism „Skarpa Warszawska", „Historia bez Tajemnic" i „Pocisk" i edukator w Przystanku Historia, Centrum Edukacyjnym Instytutu Pamięci Narodowej.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Jak przetrwać w Warszawie króla Stanisława. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.