Marian Eile – twórca i wieloletni redaktor naczelny „Przekroju". Człowiek, który skonsolidujeł świat Polski Dwudziestolecia Międzywojennego i Polski Ludowej, zachowując to, co najcenniejsze. Marian Eile miał wyczucie. Znał się na wszystkim i wszystko potrafił opisać. Choć na co dzień w redakcji „Przekroju" człapał w rozdeptanych kapciach i donaszał garnitury po krewnym, wiedział dużo o elegancji. Mawiał, że byle idiota potrafi ocenić tekst, który czytał, a on ocenia materiały, których nie zna i nigdy się nie myli! [Adrianna Michalewska, granice.pl ]
Monografia Mariusza Urbanka przypomina ten powiew świeżości, jaką dawał „Przekrój" za Bieruta, za Gomułki i Gierka. Była w tym właśnie zasługa Mariana Eilego, który redaktorskie talenty i umiejętności wyniósł z przedwojennych „Wiadomości Literackich" Mieczysława Grydzewskiego. A także miał niezwykłe kontakty, ponieważ pierwszy zespół, jaki stworzył, opierał się na popularnych przedwojennych nazwiskach, od Brzechwy, Tuwima, Gałczyńskiego i Waldorffa inicjując. To „Przekrój" jako pierwszy drukował artykuły o najsłynniejszych amerykańskich jazzmanach, o dużych aktorach i aktorkach, o nowinkach motoryzacyjnych, gdy w demoludach nie było jeszcze samochodów. Nie oglądając się na prawa autorskie (takie były czasy!) tłumaczył pierwszy Kafkę, Sagankę, Hemingwaya, Becketta, Caldwella, przybliżał malarstwo Picassa i czarny humor Topora, szokował fragmentami twórczości Gombrowicza. Kto z dawnych czytelników nie pamięta profesora Filutka spod ręki Zbigniewa Lengrena, słynnych i skomplikowanych krzyżówek, „Kamyczkowego" (czyli Janiny Ipohorskiej) demokratycznego savoir-vivre’u, smakowitych przepisów, fotograficznych komiksów, przykuwających uwagę rysunków Daniela Mroza, okładkowych kociaków Wojciecha Plewińskiego? [Stanisław Bubin, ladysclub-magazyn.pl]
Państwo, którzy pamiętają fenomen „Przekroju", na pewno sięgną po tę książkę bez mojej zachęty, powodowani ciekawością, jak zaraz po wojnie i w PRL-u można było wydawać tygodnik, który był tak niesocjalistyczny i niesocrealistyczny, schlebiający drobnomieszczańskim gustom – taki zarzut nieprzerwanie stawiono na partyjnych zebraniach. Mariusz Urbanek szczegółowo i wyczerpująco opowiada, jak Marian Eile tworzył swój „Przekrój". Bez wahania piszę „swój", bowiem to on wymyślał wszystko: od ornamentów, poprzez Kamyczka, po psa Fafika włącznie. Był typem redaktora decydującego o wszystkim, lecz umiejącego skupić w redakcji wybitne postaci. Półmilionowy nakład, który sprzedawał się jak świeże bułki, przynosił potężne dochody deficytowemu na innych frontach koncernowi RSW Prasa. [Lubomir Baker, fanbook.news]
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Marian Eile. Poczciwy cynik z Przekroju. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.