Życie iluzją to gotowy przepis na kłopoty.
Czy można nauczyć się życia na wsi po całym życiu spędzonym w mieście, bez pojęcia o twardych prawach natury?
Baśka urodziła się mieszczuchem. Nie miała miłości do ziemi. Miłości? W jej mieszkaniu usychała każda roślina. Lecz jakby na przekór wszystkiemu uważała,śladowy domek na wsi, wśród łąk i pól, wieczne wakacje i dużo czasu dla siebie to jest to.
Tak postrzegała wieś.
Zmęczona pracą w korporacji, codziennym pośpiechem, szukała sielskości, obecnej w literaturze z wieków minionych.
Tomasz wychował się na wsi. Od czasów studenckich mieszkał w Warszawie. Kiedy nadarzyła się okazja kupienia gospodarstwa wraz z inwentarzem – całkiem żywym – namówił swoją żonę na przeprowadzkę.
jednocześnie dom, jak i zabudowania gospodarskie czasy świetności miały dawno za sobą. Wymagały nakładów finansowych oraz pilnych prac remontowych. Mówiąc wprost: kasy i roboty.
Czy Baśka nauczy się żyć według zasad, o których istnieniu nie miała pojęcia?
Na nieobytą z życiem wiejskim kobietę zewsząd czyhało niebezpieczeństwo. Zewsząd. I wszelkie. Obornik zamiast zapachu kwiatów, rymsnięcie dołem pleców w świeżo wydalone odchody zwierzęce – to jedynie drobiazg. Na Baśkę na wsi zło czyhało wszędzie.
Częsty brak prądu, samotne dni wśród inwentarza i obcych ludzi, konieczność nauczenia się nowych słów, praca fizyczna, ręczne czerpanie wody ze studni, napór rogacizny, wyjazdy Tomasza.
Czy Baśka da radę? Czy ucieknie, nim wróci Tomasz?
W książce została opisana twarda rzeczywistość i życie na wsi, takie, jakim jest, w konfrontacji z wyobrażeniami.
Wyobrażenia o sielskości w zderzeniu z rzeczywistością.
Jest to swoisty poradnik na bazie historii osoby, która podjęła decyzję o zmianie dotychczasowego sposobu życia i przeprowadzce na wieś. Nie tylko po to, żeby mieszkać, lecz i prowadzić gospodarstwo. Droga od mieszczucha do rolnika, choć z przeszłością korporacyjną.
Wątki fabularne zostały przeplecione rozdziałami o treści edukacyjnej.
Książka gromadzi trzy spojrzenia na wieś: jak było kiedyś naprawdę, jaką wieś spodziewała się zastać Baśka i jaką zastała. Nostalgia kontra rzeczywistość – podsypana nawozem.
Publikację niniejszą polecam wszystkim, którzy zastanawiają się nad zmianą stylu życia, rzuceniem pracy i wyjazdem w Bieszczady. Nie ma tu gotowej recepty. Raczej opis rzeczywistości i sporo wskazówek.
Reszta zależy od Ciebie.
Dzięki książce łatwiej Ci będzie podjąć decyzję. I wystartować w nowej rzeczywistości. Ktoś już przechodził poprzez to, o czym jeszcze nie wiesz, że przejść trzeba. Czy warto – decyzja należeć będzie do Ciebie.
PS: Czy ktoś z Was zauważył wystraszone oczy w wycięciu na zarys serduszka w drzwiach wychodka? Jak myślicie, kto się tam schronił?
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Sielsko, nie anielsko, czyli mieszczuch w oparach inwentarza. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.