Właścicielem domku z topolami był ów pan nazwany Joasiem, inaczej panem Joachimem Wielicą, niegdyś marszałek powiatowy, obecnie osiadł na ustroniu i wypoczywa przed czasem po życiu. Człowiek ten w całej okolicy jedno zgodnie był uważany za najzacniejszego urzędnika i obywatela.
Dziwne okoliczności przywiodły go w tę ustroń i niejako zmusiły do wyrzeczenia się czynniejszego życia. Rodzice jego byli niezwykle majętni, ale ojciec cały swój czas spędził na obywatelskich posługach, urzędował i po dawnemu nie tylko czas i pracę poświęcał,majątek stracić musiał, nie pojmując aby inaczej jak otwartym domem i stołem sprawiać było można urząd wyborowy. Gdy po osiemnastu latach sędziowania i marszałkostwie, przebudził się poczciwy szlachcic oblężony przez wierzycieli, naciskany od żydów, zduszony długami krzyczącymi — rozpacz go porwała, zachorował i nie doczekawszy się upadku swego, ale go przewidując, umarł na rękach żony, która dla siebie i syna przyjęła bez szemrania dziedzictwo nieopatrzności i ubóstwa, ale zarazem poczciwego imienia.
Został po nim syn tylko jedynak i wdowa, kobieta dużego męstwa, która nie narzekając na losy, zgodziła się ze swoim położeniem, łzy nad sobą nie uroniwszy. Pogrzeb starego Wielicy i stypa były ostatnim wysiłkiem poczciwej wdowy, która sprzedała swoje kosztowności i sreberka, by jak najwystawniej pochować tego, który żył za każdym razem wystawnie. Jej się to jeszcze zdawało obowiązkiem, żeby ubóstwo trumny nie urągało życiu.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Resztki życia. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.