Pisząc tę książkę, wielokrotnie zadawałem sobie pytanie: czy nie naruszam granicy pomiędzy przywoływaniem i interpretacją faktów a zwykłym ocenianiem czy osądzaniem innych? Czy nie naruszam ludzkiego prawa do niewiedzy, do niewkładania wysiłku, aby wiedzieć wszystko? Wszak są i tacy, którzy powiedzą, że nigdzie nie jest powiedziane ani zadekretowane, iż człowiek ma moralny obowiązek poznawać i nazywać cały otaczający go świat. Otóż jest napisane. Rozwój i poznanie są nakazem biblijnym, poleceniem samego Boga. Dlatego mimo niekiedy zdumiewających wyników prezentowanych badań odległy jestem od ich akceptacji. Przecież sam nie jestem bez winy. Od ponad trzydziestu lat jestem nauczycielem, a przez ćwierć wieku byłem nauczycielem chyba na wszelkich stopniach nauczania. Zatem to być może ja nie byłem w stanie tych ludzi nauczyć, nie umiałem w sposób właściwy przekazać swej wiedzy, a niewykluczone, że sam jestem zanurzony w bezmiarze niewiedzy. Może wiem wyłącznie nieco więcej niż moi badani, a może po prostu wiem coś innego? Coraz częściej przekonuję się, że do harmonii świata potrzebni są nie tylko geniusze, ale też osoby niedorozwinięte. Potrzebni są nie tylko piękni, lecz i szpetni; świat nie może się obyć jednocześnie bez wiernych, jak i zdrajców. Nie tylko nie znamy, ale też nie umiemy sobie choćby wyobrazić świata rewelacyjnego. I tak naprawdę wcale do niego nie tęsknimy. Jeśli okrąg jest tworem genialnym, nie umiemy go zmienić, i to nie wyzwala w nas twórczych inspiracji. Okrąg jest nudny. Możemy go podziwiać, może nas perfekcyjnością drażnić, lecz ku niczemu nie podnieca. Jeden z moich kolegów, artysta grafik, stwierdził, że doskonałość jest nijaka i ociera się o kicz. Jedynie niedokończoność, chropowatość, niedomkniętość wyzwalają w nas odruch twórczy. Pancerne, uzbrojone i zaszyfrowane wrota są niczym w kontraście do wrót lekko uchylonych, do przepuszczającej światło szczeliny w drzwiach czy dziurki od klucza. Niewiedza jest wyzwaniem. Pokłady ludzkiej niewiedzy mogą być dla badacza ciekawsze niżeli erudycja. Pod jednym wszak warunkiem, iż nie będziemy się niewiedzy przyglądać jak dwugłowemu cielęciu, jak zabawnemu karłowi, lecz będziemy ją traktować jak odłóg do zaorania i uprawiania. Jak potencjalnie życiodajną ziemię, która - dzisiaj odstraszając czy raniąc bezużytecznością - jutro obsypie nas zbożem i dostatkiem. Wyłącznie tak można przyglądać się ludzkiej niewiedzy. Nie jest ona bowiem ani chorobą, ani przypadłością, ani stanem ducha, ani tym bardziej grzechem. Stanowi zbawienny równoważnik wszelkich encyklopedii i najmądrzejszych traktatów. Ostatnią rzeczą, jaką możemy niewiedzę poczęstować, jest kpina. Nie byłoby filozofów, gdyby nie było głupców. Jestem profesorem wyłącznie dlatego, że istnieje cała rzesza magistrów. Niewiedza jest aktywna i rozwija się z taką łatwością, z jaką możemy kreować regały, na które jeszcze nie napisano książek, co nie znaczy, iż nie powstaną. Wszystko zależy od tego, czy obszary niewiedzy potraktujemy jak miejsce, w którym ma powstać nasz kolejny Rzym. Czy potraktujemy je jak pustynię z gruntu nieprzyjazną i bezużyteczną. Wszystko zależy od tego, jak zechcemy zrozumieć otaczający nas świat i okazje, które nam generuje. Autor
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Pedagogiczne zwierzątko. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.