W „Bogu urojonym" Dawkins nie pisze (przynajmniej nie bezpośrednio) o biologii. "Bohaterem" jego książki jest religia i relacje między nauką a wiarą. Dawkins z całą mocą swej wiedzy, talentu i intelektu wprost i bezpośrednio odrzuca religię i wszelkie jej roszczenia (między innymi, a może z reguły, urojenie teistów, że to religia jest źródłem moralności). Zaczyna od tego,prezentuje fałsz założeń logicznych wierzeń religijnych, a potem między innymi pisze o ewolucyjnych korzeniach teizmu. Dawkins nie oszczędza bogów we wszystkich ich postaciach - kieruje ostrze swej krytyki jednocześnie przeciw cierpiącemu na obsesję seksualną krwawemu tyranowi Starego Testamentu, jak i przeciw pokaźnie łagodniejszemu (acz wciąż nielogicznemu) "Boskiemu Zegarmistrzowi", odkryciu oświeceniowych myślicieli. Rozpoczyna swą krytykę od logicznej wiwisekcji typowo przywoływanych argumentów za istnieniem Boga i na ich podstawie wykazuje, iż jakakolwiek Istota Najwyższa jest bytem w najwyższym stopniu nieprawdopodobnym. W kolejnych rozdziałach możemy przeczytać o tym, w jaki sposób religia - a raczej wszelkie religie (rozróżnienie między krzyżem, gwiazdą Dawida a półksiężycem ma dla Dawkinsa znaczenie drugorzędne) staje się obfitą pożywką dla wojen, niewyczerpanym źródłem bigoterii i dyskryminacji oraz narzędziem upośledzenia dzieci. Fascynującą lekturę stanowią rozdziały, w których Dawkins - tym razem jako biolog - poddaje miażdżącej krytyce dorobek nowych kreacjonistów, czyli (pseudo)naukowe ataki na ewolucjonizm. Wniosek Dawkinsa jest jednoznaczny - religia (której kreacjonizm i różnorodne teorie "inteligentnego projektu" są nieodrodnymi dziećmi) jest nie tylko nielogiczna. Jest szkodliwa, czasem wręcz śmiertelnie niebezpieczna, a obowiązkiem uczonego i humanisty jest zwrócić na ten fakt uwagę. Religie dość już narobiły zła, konkluduje Richard Dawkins, pora żeby wreszcie nauka zajęła należne jej miejsce.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Bóg urojony. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.