Dlaczego w ówczesnej prasie nie można było drukować przepisu na bigos? Jaką rolę pełniło „świeże oko" w redakcji? Z powodu jakiego słowa „bezpieka" skonfiskowała cały nakład gazety? Gdzie trafiały gazety, które robotnik kupował w ramach obowiązkowej prenumeraty? Która z łódzkich redakcji najlepiej radziła sobie we współzawodnictwie pracy na największą liczbę napisanych artykułów? Jaki był wówczas status materialny i pozycja społeczna dziennikarza? To tylko nieliczne z pytań, na które autor Grzegorz Mnich stara się odpowiedzieć w książce Łódzka prasa codzienna w okresie stalinowskim (1948–1956).
Czytelnik pozna świat „bikiniarzy, sabotażystów, szkodników społecznych i kułaków". Dowie się, co naprawdę znaczyła kreatywna księgowość i przecinanie wstęg na budowach istniejących tylko na papierze.
Publikacja ta prezentuje łódzką prasę codzienną i środowisko dziennikarskie w okresie stalinowskim. Odrębnym tematem badawczym jest problematyka związana z rutynowym życiem w Łodzi – warunkami pracy, zarobkami, transportem miejskim, kłopotami aprowizacyjnymi czy mieszkaniowymi.
Przedmiotem kwerendy prasowej były następujące tytuły: „Głos Robotniczy", „Dziennik Łódzki", „Express Ilustrowany", a także „Łódzki Express Ilustrowany". Drogę kariery każdego z dziennikarzy poznajemy na podstawie zapisków w teczkach osobowych Łódzkiego Wydawnictwa Prasowego, zaś obraz całego środowiska – śledząc jego aktywność w łódzkich oddziałach branżowych organizacji: w Związku Zawodowym Dziennikarzy RP, a następnie w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich.
Pełniejszy obraz nie tylko świata dziennikarskiego, ale całej Łodzi uzyskujemy dzięki bogatym materiałom źródłowym, skatalogowanym w archiwach łódzkich, warszawskich i krakowskich. Wertując stare dokumenty, dowiadujemy się, o czym ówczesna prasa nie mogła pisać.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Łódzka prasa codzienna w okresie stalinowskim (1948-1956) Grzegorz Mnich. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.