Hanoi. Centrum miasta. Późny wieczór. Otto i Uli idą poprzez park okalający jezioro. Zatrzymują się nagle. W mroku za grubym pniem drzewa pan i kobieta z dzieckiem moszczą sobie legowisko. Nagle płacz, stłumione okrzyki – dziecko biegnie w stronę ulicy. Otto podrywa się – i przecina mu drogę. Chwyta i prowadzi z powrotem w stronę nadbiegającego ojca. Tuląc dziecko (ojciec i matka nie wracają) patrzą z lękiem na Ottona, jakby to nie koniec sytuacji, coś złego widocznie mogłoby się jeszcze stać. Otto zaskoczony reakcją, stoi też.
– Chodź! Nie widzisz, że się boją.
– No, tak! Myślą, że zgłosimy; bezdomnym nie wolno spać w centrum.
– Stracili dom pewno w trakcie bombardowań.
– Idźmy do jeziora, to się uspokoją. – Oboje kierują się od razu w stronę mocniejszej czerni przeświecającej pomiędzy drzewami. Uli nagle bezspornie, ostro: – Musimy iść do Komitetu. Teraz. Trzeba naciskać, jeśli chcemy, by nas wzięli na Południe. Coś przecież staraliśmy się u siebie dla nich robić.
– Uli, tak naprawdę chodzi o takich właśnie, za tym drzewem. O ludzi! aby zmieniło się ich życie, żeby wyszli z kompletnej nędzy. Nie wiem, czy akurat takie myślenie ma tu priorytet, kiedy koncentrują siły i pewno obliczają, kiedy uderzyć.– To na Południu się zadecyduje. Czy zostanie, jak w tej chwili, czy Vietcong ma teraz szanse, by zwyciężyć. Taki czas ma nam przepaść, Otti?!
– Jeszcze w to wierzysz? W ofensywie Tet kilka lat temu Vietcong poszedł na całość. Dotarli choćby do ambasady amerykańskiej. Poszło na cały świat! Wszyscy o tym mówili. Ale to już atrakcyjnych parę lat. I nie wygrali, a stracili wtedy właśnie najkorzystniejsze siły, Uli. Już się nie liczą, jak przed tą ofensywą. Teraz wiadomo, dopiero siły Północy mogą zmienić stanowczo sytuację, i najważniejsze, kiedy nie ma Amerykanów. Tylko wtedy mogą zdecydować, co będzie z Południem. Usiedli nad brzegiem i patrzą w ciemną toń rozległego jeziora, co znaczyła się zupełnie osobną, nieprzeniknioną powagą w wieczornym mroku.
Andrzej Teofil Górny, ur. W 1933 r. W Poznaniu, ekonomista, krytyk teatralny, członek Polskiej Akademii Filmowej, uczestnik Poznańskiego Czerwca 1956, jest autorem wielu powieści, opowiadań, szkiców teatralnych. Debiutował opowiadaniem Ślub w miesięczniku „Twórczość" (1962 r., nr 11). Opublikował m.in. Ślub i inne opowiadania (1966); Gwiazdo, przyszłaś, opowiadania (1971); powieść Odsłoń, krzyknij (1973); powieść W podróży (1981, 1985), Krew ‒ powieść, wydana w drugim obiegu, z poręki literackiej prof. Edwarda Balcerzana, a także prof. Janusza Sławińskiego (Pomost, 1989); U stóp (zbiór szkiców i recenzji teatralnych 1975‒2007) ‒ wybór i redakcja Sergiusz Wachowiak; powieść Samobój, (2007); powieść Skazany, (2013), powieść Idź, tam gdzie jesteś, (2016); Świat ‒ znak niepojęty ‒ felietony teatralne (2008‒2019) ‒ opracowanie i redakcja ‒ Marek Grześkowiak. Dokonał adaptacji Ślubu dla Teatru Telewizji (reż. Adam Hanuszkiewicz, 1964).
Jest współtwórcą scenariusza do filmu: Poznań’56 (reż. Filip Bajon, 1996).
Tytuł Bez dna Autor Andrzej Górny Wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza EAN 9788320557916 ISBN 9788320557916 Kategoria Literatura\ładna liczba stron 184 Format 14.8x21x0.9 cm Rok wydania 2021 Oprawa Miękka Wydanie 1 Waga 0.246 kg
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Bez dna. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.