Oświęcimki (Albiński Wojciech)

krótkie historie, zanotowane w bezpretensjonalnym tonie, dotykają wielu przestrzeni współczesnego świata, które pomimo upływu kilkudziesięciu lat nie są wolne od wojennych skojarzeń. Wojciech Albiński, trzydziestosześcioletni pan, próbuje te skojarzenia uchwycić prostym, a miejscami poetyckim językiem.Wojna i jej historie nigdy nie interesowała mnie bardziej aniżeli statystycznego przedstawiciela mojego pokolenia.

Kiedyś zasłuchani w opowieści dziadków, naświetlani socjalistyczną telewizją nigdy nie przepuszczającą okazji, aby dołożyć germańskim najeźdźcom po czasie, dojrzewając, zapomnieliśmy. Niemniej temat $324 wraz z dorosłością, dziećmi i pytaniami o własną przeszłość $325 wrócił.

Nie jako pełnoprawna wielka historia, ale wydawałoby się minimalny refleks, światło z telewizora odbijające się poprzez półprzymknięte drzwi na ścianie dawnego dziecięcego pokoju. Wraz z nim dalej żywe, jak się okazuje, wrażenia $326 opuszczenia, tajemnicy, niewiedzy i swoistych bólów fantomowych $327 mówi Wojciech Albiński.Spisane impresje spięte m.in.

tytułami: Ikea, Pomidorowa, Zabawa w chowanego, Dym z komina, Nurofenowe dzieci, rodzaj wyższości, Opener, czyli co się nosi nad morzem odnoszą się zarówno do tych osobistych, rutynowych doświadczeń, jak i współczesnych, wspólnotowych przeżyć.

Wojenne skojarzenia nie mają tu formy natręctwa, one po prostu są, wciąż aktualne, a ich spisanie to także próba oswojenia i zmierzenia się z tym, co nie za każdym razem jest z ochotą wypowiadane.Wojciech Albiński poprzez dziesięć lat pracował w reklamie, z której w końcu przeniósł się do biblioteki.

W 2012 roku wydał zbiorek opowiadań Przekąski, zakąski i coś na zarys poradnika Jak czuć się poprawnie, gdy cię wywalą. Ma 36 lat, rodzinę, mieszka pod Warszawą, pisze.