Przełożyli Richard Bialy i Tomasz Tłuczkiewicz
Reporter wsiada do autobusu pełnego ludzi, którzy chcą uciec od życia, jakie proponuje im zdziadziała Ameryka – tak w 1968 roku powstaje powieść Próba kwasu w elektrycznej oranżadzie i staje się jedną z najgłośniejszych książek non-fiction w USA. Równocześnie z powodu tematu, jak i „stylistycznej pirotechniki" autora.
To opowieść o słynnym pisarzu Kenie Keseyu, autorze powieści Lot nad kukułczym gniazdem (na jej podstawie powstał nagrodzony pięcioma Oscarami film Miloša Formana),, a także grupie hipisów i niedostosowanych do wymogów kapitalizmu freaków, którym Kesey przewodził. Byli młodymi ludźmi i „wpadli w pułapkę kwasu". Wpadli – pisze Wolfe – „do tego stopnia, że nie mogli odnaleźć życia". Nazywani Merry Pranksters – Wesołymi Zgrywusami – wyruszyli kolorowym autobusem w podróż po Stanach.
W Historii literatury amerykańskiej czytamy, że w Próbie kwasu… sympatyków poszerzania świadomości halucynogenami obserwujemy z zewnątrz, a równocześnie możemy zwiedzać ich mózgi w momencie tego poszerzenia.
Ta książka w równym stopniu może kogoś zachwycić i zbrzydzić. Poprzez wielu czytelników została odebrana jako apoteoza ruchu hipisowskiego i ucieczki od dominującej kultury. Poprzez innych – jako krytyka nadmiernej wolności i grozy, które niesie narkotyk.
Wydana w Polsce po raz pierwszy 27 lat temu w ostatnich latach osiągała na portalach aukcyjnych trzycyfrowe ceny.
Tom Wolfe był jednym z czołowych autorów Nowego Dziennikarstwa i nurtu Gonzo, które wzbogaciły amerykańską i światową literaturę o prawdę, jakiej nie umieli przekazać pisarze i pisarki fikcji. Przesuwał granice tego, co w dziennikarstwie jest dopuszczalne. Rozpasanie językowe i ekspresja Wolfe’a stały się wręcz nieokiełznane. Próba kwasu… jest festiwalem niepoprawności politycznej. A dziś, kiedy słowa posiadają być wyważone i niewykluczające, staje się także historycznym dokumentem językowym.
O swym głównym bohaterze Kenie Keseyu Wolfe pisze, że miał wyryte na czole słowa „ambitny wieśniak". „Pochodził z Oregonu – czy słyszeliście kiedy, by ktoś był z Oregonu? – i cedził słowa jak na wsi w Oregonie". A kiedy Kesey przy kolacji usiłował coś powiedzieć, jego interlokutor zwracał się do gości: „Z rozkoszą wysłucham wszystkiego, co pan Kesey ma do powiedzenia – gdy tylko nauczy się jeść z talerza, nie przytrzymując mięsa kciukiem".
Wolfe nie oszczędza w tej książce nikogo. Po jej lekturze Norman Mailer napisał w „The New York Review of Books": „Trzeba wreszcie rozważyć tę możliwość, że Tom Wolfe to nasz najkorzystniejszy pisarz".
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Próba kwasu w elektrycznej oranżadzie. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.