W sobotę, piątego rano, gdy jesteśmy jak najkorzystniejszej myśli, bo dokoła zrobiło się cicho, słyszymy krzyki, zbliżające się przez pole. Nie są niemieckie, ale też jakoś nie szczególnie polskie. Wyglądamy oknem i chwyta nas zgroza: wielka grupa cywilnych, prowadzona poprzez Ukraińców.
Więc to byli Ukraińcy. I oni nas opanowali. Słychać ich głosy pod numerem drugim, więc tam weszli. Zaczynają się koło południa wdzierać do domów na naszej ulicy. (...) Niedziela spokojniejsza. Ale w poniedziałek znów Ukraińcy od rana.
Tym razem dobijają się tak, iż trzeba otworzyć. Po długich debatach my z Krzysiem umieszczamy się w kryjówce na parterze w przekonaniu, iż tam nie zajrzą. Wpada ich czterech: trzech Ukraińców i Kałmuk.
Do piwnicy i na górę wcale nie idą, wyraźnie się boją. Natomiast ostatni zauważa wejście do naszej kryjówki, wpada, ale zaraz cofa, bo boi się wejść, ale repetuje nagan. Wobec tego wychodzimy śmiało. Widzi na naszych rękach zegarki i – zapomina nas zabić.
Poza trzema zegarkami, zabierają tylko Teresie złote bransoletki, Krzysztofowi scyzoryk i z szafy – Polonię Restitutę. Nie chcą ani pieniędzy, ani srebra. Wychodzą, lecz dwóch niebawem wraca. Nie stukają choćby, ale tylko strzelają do okien.
Czysty przypadek, iż żadna z kul nikogo nie trafiła. (Zeszyt pierwszy: Powstanie warszawskie, sierpień 1944 roku)
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Dzienniki. część i: lata 1944-1960. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.