Ojciec Anny odszedł z domu, kiedy miała sześć lat. Od tamtego czasu matka niezwykle się zmieniła i już nigdy nic nie było takie jak przedtem. Przestała się śmiać i częściej zaczęła chodzić do kościoła. Dziewczyna wyrasta pod kloszem i sokolim wzrokiem matki, co z czasem staje się uciążliwe. Wierzy także w swego wyśnionego księcia z bajki.
Pewnego dnia, we wsi, w której mieszka Anna, pojawia się młody i przystojny Robert. Dziewczyna zakochuje się w nim i, jak się okazuje, uczucie jest odwzajemnione. Jej nowa znajomość nie podoba się matce. Pomiędzy dwoma kobietami zaczyna rosnąć silne napięcie.
Anna nie wie, że jej matka nosi w sobie długo skrywaną tajemnicę...
między młodymi wybucha silne uczucie, oboje też dają mu się ponieść. Życie Anny raptownie się zmienia, nie wie tylko, że już wkrótce zmieni się jeszcze bardziej. Tragedia wisi w powietrzu i choć minie parę lat, nie można jej się oddalić...
Jak potoczy się życie Anny i czy kiedyś uda jej się zrozumieć swoją matkę? Czy podniesie się z największej tragedii swego życia? Jak zachowa się kobieta, gdy po latach od tragedii, ponownie spotka ją coś jednakowo złego? Ile ran może zesłać los i czy na walkę z nim wystarczy sił? Jak potoczą się losy jej przyjaciół z rodzinnej wsi i niezwykłego księdza, człowieka o prawidłowym sercu, osądzonego przez ludzi i zesłanego na wygnanie?
Paczkowski Andrzej
W roku 2011 debiutowałem nowelą „Bo moje siostry”, historią człowieka, któremu alkohol zniszczył życie. Następnie, w odstępie paru miesięcy pojawiłem się w trzech projektach za sprawą których moje opowiadania znalazły się w wydanych antologiach (e-booki): „Słodko-gorzko” – (Oczy szeroko zamknięte), Rok 2012 (Sekret), „Halloween – Wioska przeklętych” (Zbłąkana dusza).
W tym roku wydałem pierwszą książkę papierową pt. „Melancholii”, historię młodego chłopaka, który boi się śmierci i postanawia znaleźć sposób na życie wieczne.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Teraz rozumiem swoją matkę - Andrzej Paczkowski. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.