Dziennik praktykującego wójta… Rzecz o rutynowym życiu wójta, burmistrza, prezydenta miasta i innych zależnych od wyboru nawet największego tłuka w Polsce to prawdziwe zapiski z prawdziwego życia, prawdziwego wójta, prawdziwie praktykującego to zajęcie poprzez ponad dwanaście lat.
Przeciętny wyborca nie zdaje sobie sprawy, ile trzeba zabiegów i zróżnicowanych układów, by sprawy załatwiać pozytywnie. To, co zostało zapisane, może się zdarzyć nawet w najmniejszej gminie w kraju nad Wisłą. Niewykluczone jeszcze, a raczej szczególnie prawdopodobne, iż takie historie zdarzają się w każdej gminie.
Relacje między organem wykonawczym a uchwałodawczym na poziomie samorządu gminnego są często napięte. Nierzadko w codziennych kontaktach między tymi organami dochodzi niejednokrotnie do sytuacji wręcz śmiesznych. Można płakać ze śmiechu przy opisie tak zwanych opozycjonistów wójta i zarzutów pod jego adresem kierowanych. Można również włosy drzeć na głowie z powodu głupoty ludzkiej, z jaką przeciętnemu wójtowi przychodzi się nierzadko spotykać i mierzyć.
Dziennik… to w dodatku zapiski, jak ludzie potrafią być małostkowi, zawistni i zupełnie nie rozumieją, czym jest wspólnota samorządowa, już choćby na poziomie wsi.
Nie brakuje w Dzienniku… notatek albo cytatów z donosów i skarg czy to na wójta, czy to na ludzi na stanowiskach kierowniczych w gminie, aż wreszcie na sąsiadów.
Jednak Dziennik… to także opis wyniszczającego wpływu władzy publicznej na jednostkę. Człowiek obejmujący stanowisko publiczne z wyboru, staje się zakładnikiem wyborców, radnych i obietnic złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Ci, którzy chcą się w pełni oddać temu zajęciu, zauważają po jakimś czasie, że ich życie prywatne, życie rodzinne jest powoli zawłaszczane przez wyborców i prywatne interesy poszczególnych mieszkańców gminy.
Ogólnie rzecz ujmując, to bardzo smutna opowieść, w której dużo może śmieszyć, lecz nie mniej może również przerażać.
W świetle tego, co napisano w Dzienniku… można sobie wyobrazić, jak może wyglądać życie polityków ze sceny krajowej i uświadomić sobie, że politycy nie ułatwiają nam życia. Co najwyżej robią wszystko, żeby utrzymać się na powierzchni i zabezpieczyć jak najszczególniej własne interesy.
Myślę, iż Dziennik… może być ciekawą lekturą, zwłaszcza dla tych, którym po głowie chodzi zaangażowanie się w pracę samorządową.
Wszyscy z całą pewnością znajdą tu coś dla siebie!
Autor
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Dziennik praktykującego wójta. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.