W 2013 roku zdiagnozowano u mnie raka piersi. Sprawa jawiła się jako poważna, tumor był agresywny i nietypowy, a ja miałam wtedy 39 lat i oniemiałam ze zdumienia. W tym też stanie swoistej, mentalnej blokady wpadłam w tryby medycznej machiny i zanim na korzystne zorientowałam się w przypadku, byłam po pierwszej operacji i podążałam drogą prędkiego ruchu prosto do "komory chemicznej" na kilkumiesięczne chemo - party.
Świat w jakim się wtedy znalazłam był dla mnie terenem niezbadanym i na mój instynkt, niebezpiecznym. Był przy tym tak genialnie zorganizowany i tak sprawny,często chyliłam przed nim czoła.
Ten medyczny ul wiedział co robił, a robił wszystko na czas i za niebagatelne pieniądze. By jakoś ogarnąć szalejące w moim życiu tornado, potrzebowałam odzyskać grunt pod nogami. I wtedy zaczęłam pisać.
Zapisywałam wszystko co leżało mi na duszy i bolało w ciele. Było terapeutycznie więc powstał rakowy memoir. Pierwsza część mojej przyszłej książki. Potem przyszedł czas na rozdział drugi. To w nim zapisałam moją autorską pigułkę na raka.
Spreparowałam sobie takową, bo niezależnie od medycznych sztuczek, musiałam mieć jakiś własny wachlarz sposobów na raka. Dieta, medytacje i zdrowy tryb życia. Z jednej strony stały się one moją tarczą i mieczem na rako-wojnie, z drugiej zaś, zawiodły mnie do miejsca w duszy, w którym odnalazłam spokój i siłę, o której nie wiedziałam, iż we mnie jest.
Pojęłam również znaczenie całej tej rako-bzdury i postawiłam na "La Grande Bellezza", wielkie Piękno. "Wiśnie na torcie" nie o wypiekach lecz o raku traktują. Co ważne, czynią to w sposób, który odziera chorobę z czarnego PR'u, tego samego którym raczy się raka od lat wielu, siejąc postrach wśród żywych, chorych i zdrowych.
Rak ma obszerne Oczy, bo taki dostał profil. Tymczasem z doświadczenia wiem, że i tę chorobę można oswoić i nadać jej kolorów. Chorzy na raka znacznie bardziej potrzebują barwnego świata niżeli zdrowi. Moja książka pełna jest więc koloru, zdjęć, cytatów i myśli, które odczerniają raka i zachęcają do kreatywnego spojrzenia na chorobę.
Jest zaproszeniem do podróży, metafizycznej podróży w głąb siebie i zachętą do życia, którego jakość, bez względu na chorobę, jest najkorzystniejsza jaka może być. Po to ją napisałam. Po to wydałam. I w tym to celu udostępniam tym wszystkim, którzy nie chcą dać się rako-bzdurze.$202 Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Wiśnie na torcie moja kalifornijska rak story. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.