Zbiór „Sarajevski Marlboro" ukazał się w 1994 roku, w trzecim roku oblężenia Sarajewa. Książka od razu otrzymała najważniejszą nagrodę literacką dla prozy (im. Ksavera Šandora Gjalskiego) i wkrótce została przełożona na kilka języków, a Jergović stawał się coraz bardziej znany w Europie. Mieszkał już wówczas w Zagrzebiu, debiutował jednak w Bośni kilka lat wcześniej (1988) tomikiem poezji „Opservatorija Varšava" i przed „Marlboro" wydał jeszcze parę zbiorów poezji. Tytułowy wiersz tego tomu, „Obserwatorium Warszawa", opowiada o pogodnym zmierzchu ostatniego dnia sierpnia 1939 roku i profesorze astronomii, który cieszy się z warunków odpowiednich do badań. Wiersz ma podtytuł „Nie czekając na barbarzyńców". Myślę, że tak jak profesor astronomii Jergović nie czekał na barbarzyńców, ale się ich spodziewał. Tym czekaniem-nieczekaniem i jakąś zapowiedzią kończy się pierwsze opowiadanie (jedyne w części pierwszej) „Sarajewskiego Marlboro". Mówi ono o wycieczce (i taki ma tytuł) z matką i kończy się tym, co zobaczył, kiedy nocą wracali do miasta: „niebo czerwone jak płonący dach nad światłami Sarajewa".
Druga część, „Rekonstrukcja wydarzeń", to 27 krótkich opowiadań z oblężonego, ostrzeliwanego i rażonego ogniem miasta. Ale pisarza interesuje tu nie sama wojna, tylko życie ludzi i ich losy w tej wojnie. Każde opowiadanie prezentuje jeden konkret, jeden szczegół, w którym mieści się los człowieka. Tym, co u Jergovicia i w tych opowiadaniach, i w następnych książkach jest najmocniejsze, to relacja z codzienności, wyczucie osobności Sarajewa, wrażliwość, a na ogół zrozumienie wielonarodowego miasta, o czym autor mówi przekonująco, lecz bez deklaracji i ideologii. W opowiadaniu List, który do przyjaciela Bośniaka pisze czarnoskóry absolwent sarajewskiej uczelni, to on mówi o praktycznej, codziennej stronie tej wielokulturowości, której nie znalazł nigdzie indziej. Jest w tej książce także humor, niekiedy ironia,z zasady głęboki smutek człowieka świadomego nieodwracalności wojennego spustoszenia, które jednych wygnało z kraju, innych zmieniło, zmusiło do samotności, w przeróżny sposób okaleczyło albo pozbawiło życia.
Ostatnia część, „Who will be the fitness", zawierająca – tak jak część pierwsza – tylko jedno opowiadanie zatytułowane „Biblioteka", mówi o domowych bibliotekach, o książkach, z którymi się dojrzewało, które się pamięta, do których się wraca, i tych, po które nie sięgnie się nigdy, o nieoddanych właścicielom, niepodarowanych, o wszystkich domowych bibliotekach, które strawił ogień – albo ten, na którym ludzie gotowali jedzenie i który dawał im ciepło, albo największy, symboliczny, który strawił sarajewską bibliotekę. Ostatnie zdanie pierwszej prozatorskiej książki Jergovicia brzmi tak: „Jako płomień wszystkich płomieni i ogień wszystkich ogni, jako ostateczny mityczny proch i popiół zapamiętany będzie los sarajewskiej biblioteki uniwersyteckiej, słynnej Vjećnicy, której książki płonęły cały dzień i noc. Poprzedziły to huk i eksplozja, dokładnie rok temu. Może tego samego dnia i miesiąca, kiedy to czytasz. Pogłaskaj delikatnie swoje książki, cudzoziemcze, i pomyśl, że są prochem".
Ogień zaczął i ogień kończy tę książkę.
Tytuł Sarajewskie Marlboro wyd. 2021 Autor Miljenko Jergović Tłumacz Magdalena Petryńska, Wydawnictwo SEDNO EAN 9788379631568 ISBN 9788379631568 Kategoria Literatura\atrakcyjna ilość stron 128 Rok wydania 2021 Oprawa Miękka ze skrzydełkami Wydanie 2
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Sarajewskie marlboro. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.