Nagle coś złapało mnie za rękę, wziąłem to za zimne i umięśnione ramię ośmiornicy. Pomimo moich wysiłków, aby się wydostać z tego uścisku, druga macka sięgnęła mojego czoła i wepchnęła głowę pod wodę. Ośmiornica śmiała się.
przez wodne wiry, które starałem się usunąć z moich oczu i oskrzeli, dostrzegłem biały, znaczny uśmiech Bennebah. Gdy pływałem blisko brzegu, Bennebah przybliżyła się bezszelestnie, zdjęła sukienkę i weszła do wody.
Na szczęście od tamtego zdarzenia z panią Swan noszę adekwatne kąpielówki, które zakrywają przynajmniej to, co najważniejsze. Bennebah z kolei była prawie całkiem naga. Zostawiła na sobie majteczki, lecz jej piersi były kompletnie odkryte.
Wiedziałem, iż w tym względzie, obyczajowość niewolników różniła się od praktyk Białych, ale poruszał mnie widok tak odsłoniętego ciała. Kiedyś na drodze z Saint Johna widziałem grupkę kąpiących się w przydrożnej fontannie kobiet.
Były one pokryte kurzem, a woda kreśliła na ich ciałach obszerne szaro-miedziane smugi. Ich skóra błyszczała jak wygładzona skała, a piersi falowały luźno z każdym ruchem, odwróciłem wtedy wzrok. Lecz w ich neutralnym spojrzeniu, które samoczynnie skierowały w stronę dochodzącego od mojego pojazdu hałasu, nie było żadnego wstydu tak, jakbym je nakrył na jedzeniu, czy piciu.
Bennebah także nie wyglądała na zawstydzoną tu i dzisiaj ze mną. Chlustała wodą prosto w moją twarz śmiejąc się i za każdym razem, jak brała zamach, piersi jej poruszały się błyskawicznie balansującym ruchem, podnosząc się i opadając z lekkim drżeniem.
Była jak bawiące się dziecko, nieświadoma powodującego przez jej ciało wrażenia. Antyk/Marek Derewiecki 2004, ISBN: 978-83-8852-486-8, 145x205, 203 s.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Wyspy hurracana - louis lefebvre. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.