Narratorem tej brawurowej, pełnej specyficznego humoru powieści kryminalnej jest Janek – prowadzący dość hulaszczy tryb życia, student medycyny – który zostaje wplątany w kryminalną aferę. Chodzi oczywiście o morderstwo, bo czyż istnieje dobry kryminał bez nawet jednego trupa?!
Co prawda milicja, w osobie niezmordowanego kapitana Stefana Buli (dla którego jest to ostatnia obecność w literackiej przestrzeni) prowadzi intensywne śledztwo, ale główny bohater, Janek, zmuszony okolicznościami, prowadzi również własne.
Nie brak w tej powieści prędkich zwrotów akcji, ostrych dialogów, sugestywnych opisów, obrazowych porównań, odważnych uogólnień oraz – oczywiście – szczypty erotycznego napięcia. Spełniony jest też podstawowy warunek, który powinien spełniać każdy prawidłowy kryminał – czytelnik ma szansę na odgadnięcie „kto zabił?" zanim jeszcze będzie to wyjaśnione na ostatnich stronach powieści poprzez autora.
Może Tobie się to uda? Spróbuj! Rzecz wyśmienicie, pod względem literackim, napisana, co nie powinno dziwić, bowiem Jan Bernard to pseudonim literacki Bohdana Peteckiego – autora kilkunastu kultowych powieści science fiction, a także wielu artykułów prasowych i audycji radiowych.
AMUDENA RUTKOWSKA (KlubMOrd.com): - Miejsce akcji: Kraków (co w powieści milicyjnej wyjątkowo rzadkie), a także szczyt górski niedaleko Krościenka. - Miejsce zbrodni: mieszkanie w secesyjnej kamienicy wyekwipowane m.in.
w fortepian, biurko z kałamarzem i bibliotekę „wyjętą jakby z angielskiego melodramatu". - Czas akcji: początek lat siedemdziesiątych. - Ofiara: Aniela Wójcikowa, leciwa wdowa po cukierniku, zamożna, choć nie gardząca dodatkowym zarobkiem przy wynajmie stancji studentom, namiętnie kolekcjonująca złotą biżuterię, prowadząca bujne życie erotyczne.
- Prowadzący śledztwo (oficjalnie): legendarny (podobno) kapitan Buła. - Prowadzący śledztwo (na boku i wbrew milicji): zamieszany w sprawę student medycyny (Janek), narrator opowieści, który mimo, iż ostatni łobuz, cham, łamacz serc niewieścich i w ogóle kompletnie nieodpowiedzialny przedstawiciel złotej młodzieży, wzbudza jednak sympatię czytelnika.
- fason: ostry, dowcipny, choć niektórych może odstręczyć zbytnim naturalizmem, zwłaszcza przy opisach sekcji zwłok, lecz i zaintrygować, jak nawet mistrzowskim opisem objawów porannego kaca. - Jednozdaniowe podsumowanie: czytajcie Jana Bernarda!
– niedużo kryminałów z tamtego okresu można polecić, tak jak „Żmije…" komuś, kto nie jest perwersyjnym koneserem gatunku, a chciałby, najzwyczajniej w świecie, poczytać coś sobie w pociągu… w drodze do Krakowa.
WIESŁAW KOT (KlubMOrd.com): ciekawe. Prosta, przejrzyście poprowadzona intryga, ale to przecież nie jest aż takie dziwowisko. A jednak rzecz czyta się z zacięciem powyżej przeciętnej. Dlaczego? Bo autor zdradza niepowszednią inteligencję językową.
Nie – sprawność, łatwość, potoczystość. To, co pisze jest powyżej tych przymiotów: on inteligentnie widzi kolejne sytuacje i daje im wyraz w dowcipnej polszczyźnie. Mówię tu o dowcipie, który daleko wykracza poza średnią milicyjną.
To, jak pisze bawi nawet dziś, po czterdziestu latach od premiery. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach linii: Kryminał z myszką – Tom 22. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.
Projekt okładki: Pola Augustynowicz.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Żmije złote i inne - Tylko w Legimi możesz przeczytać ten tytuł przez 7 dni za darmo. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.