Kotlet schabowy, kurczak z rożna, szyneczka na śniadanie - to prawie banał. Jest i już. A jak ludzie posiadają czegoś w nadmiarze, to zaczynają kombinować. A to, że niezdrowe, bo cholesterol, kalorie, choroba wściekłych krów i tym podobne.
Jak ktoś coś przebada, to następny jajogłowy bierze na tapetę inny temat, i tak w kółko Macieju. A przecież patrząc z biologicznego punktu widzenia, potrawy wysokobiałkowe, czyli z mięsa, były nie tylko motorem ewolucji genetycznej naszej cywilizacji, lecz także ważnym elementem pierwotnych więzi społecznych i ich struktur.
Wegetariańska biesiada królewska z pewnością zaprowadziłaby dworskiego kucharza prościutko na szafot, albo pod miecz kata. Iż nasi przodkowie byli głupsi od nas, jadając tyle mięsa? No to prowadząc w nie mniej logiczny sposób dalszy ciąg wywodu, po prostu żeby wyginęli.
W moim opracowaniu nie będę epatował czytelnika tablicami kalorii, czy kanonami dietetyki. Spróbuję spojrzeć na historię mięsa poprzez pryzmat kulturowy i społeczno–ekonomiczny. Zajrzymy za kurtynę historii, aby dowiedzieć się jak i dlaczego, od zarania naszej cywilizacji jadano mięso i uświadomić sobie, iż w kwestii mięsa, tak jak i w całym naszym żywocie, trzeba przestrzegać złotej zasady Oskara Wilda: Najważniejszy jest umiar, Także w kwestii umiaru.
Zapraszam do lektury. Andrzej Fiedoruk
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Mięsne historie. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.