Wierszowana opowieść o życiu. Czyta się jak prawidłowe opowiadanie, zawierające historie z życia. Melodia wierszy jest tak prosta i tak wciągająca, iż nie odczuwa się prawie w ogóle, że to poezja. Gdyby dodać prosty rytm bębna albo innego instrumentu, można żeby je wyśpiewać przy akompaniamencie prostego rytmu, bo one taki właśnie rytm posiadają. Nie tylko pytania o sens niektórych działań ludzkich w życiu jest tu najważniejszy, lecz są także obserwacje przyrody. Długi wiersz pokazuje nam pełną listę zwierząt i ptaków, spotkanych po drodze, mieszkających w różnych częściach kraju i świata. Wyobraźnia podsuwa także obraz człowieka, który pozostawił na ziemi swojego zagubionego Anioła Stróża, szukającego swego pióra, a to nagle okazuje się czarnym, pozostawionym na białym śniegu. Album z fotografiami to przyczynek do wspomnień i refleksji zagubienia się z bliskimi, bo nie było tej bliskości, bo nie znalazło się na nią czasu. Jest tu także dłoń, która wykonuje najróżniejsze prace w życiu, bywa kaleczona, parzona i napracowała się w znoju, lecz nie potrafiła dać ciepła drugiej osobie poprzez cały swój żywot. Patrząc na dąb, mówimy drzewo. Tu jest dworem dla swoich dworzan, przyjmując z ochotą ptactwo i gryzonie na wiosnę. Niestety, autor go zamordował siekierą, co jest przecież prozą naszego życia. A ono z kolei płata figle. Najważniejsze jednak, by się z nim scalić, aby umieć współgrać, a nie walczyć. Należycie jestposiadać z kim go dzielić, aby poznawać siebie nawzajem w swoich horyzontach miłości. Spacer zimowy towyśmienity temat, żeby pochwalić się przemyśleniami, by opowiedzieć, co się widziało i jak pies obszczekał go nieprzewidzianie zza jakiejś bramy. Lecz widzi sens w tym, żeby wyjść znowu, mimo iż chłód i ciemno. również są ukazane emocje animozji rodzinnych, jak obrona zamku, gdzie rodzina przychodzi na odsiecz w trudnych chwilach, lecz porozumieć się nie potrafi, więc wkracza pospolite ruszenie, które tę rodzinę ma zastąpić w działaniach naprawczych, ale wszystko to za późno. Życiajka zaś pozwala zachować równowagę w trudnych chwilach życia. Pasja łagodząca niepowodzenia w życiu ma pomagać w osiąganiu tej równowagi, bo "To nie jest złe, gdy fikcja rodzi Prawdziwe uczucia radości. Złe jest to, gdy prawdziwe życie wyłącznie fikcyjną daje na nią nadzieję". Pan Niedzielski okazuje się nieprzeciętnym obserwatorem, umiejącym efektownie opisać najbłahsze zdarzenia tego, co nas spotyka w życiu, co może się przydarzyć i zrobić z tego właśnie nic błahego, nadając sens najdrobniejszej czynności. Wytyka ludzkie przywary i emocje, które doprowadzają do nieporozumień wśród najbliższych, zapiekłych ran i nie dokończonych spraw nie wytłumaczonych w porę, które zapiekają się w najtwardszą skałę, nie pomagając pęknąć okowom. To, co znamy albo poznajemy, a nawet to, czego nie za każdym razem doświadczymy, lecz pochylamy się nad słowem pana Niedzielskiego w zadumie, bo doceniamy jego wrażliwość na otaczający go świat. Ma przenikliwość w tej swej poezji, nie zawsze rymującej się, czasem białej, lecz jakże zrozumiałej, ludzkiej, normalnej. Nie słowo podciąga się tu do nieba, ale człowiek podciąga się w meandrach swojej zadumy nad tym słowem i kiwa głową ze zrozumieniem, że tak właśnie to jest albo zada jedynie pytanie: "naprawdę?". Po twórczości beletrystycznej, jaką mamy okazję odkryć pod postacią dwuczęściowej opowieści pierwszego tomu "Spadkobierców przeznaczenia" pod tytułem "Pasjonaci", wydanej w Gonecie w 2012 i 2013 roku, wiersze te zadziwiają innością i wrażliwością. Proza to fantasy, zupełnie nie pasujące do historii opowiadanych na niniejszych kartach. Ale widać fantazja musi posiadać coś w sobie i z poezji, i z gatunku fantasy.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Zakon słowa. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.