Po nad wyraz udanym debiucie Kolumb odkrył Amerykę, a łódzcy muzycy Finlandię mamy w ręku drugą książkę Wojciecha Frankowskiego p.t. Moja Pietryna nocą. Napisana z polotem, wrażliwością i znajomością tematu językiem barwnym i dowcipnym.
Dla niejednego będzie okazją do sentymentalnego powrotu do czasu dzieciństwa i młodości, dla pokolenia młodszego dokumentem minionych, jakże z jednej strony nieprzystępnych, lecz z drugiej pełnych zabawy i beztroski lat.
Dziś nowe pokolenie, wychowane w innej kulturze i czasie, może tylko z tak napisanej książki poznać i zrozumieć tamte realia. Autor urodził się w Łodzi, tu dorastał i kształcił się. Koncertując poprzez lata w wielu krajach Europy za każdym razem powracał do swego rodzinnego miasta, pozostaje w nim nadal i nie ma najmniejszego zamiaru zamienić go na jakiekolwiek inne.
Tuż za kinem Włókniarz pod numerem 87 w sklepionym podziemnym pomieszczeniu znajdował się znany lokal rozrywkowy Casanova. To w nim odbył się pierwszy w Łodzi striptiz. W niedługim czasie, zazdroszcząc frekwencji, odbywały się one już prawie we wszystkich restauracjach.
Lokale ze striptizem były pełne gości w piątek, świątek i niedzielę. Dominowali bezsprzecznie panowie. W Casanovie muzycy grali aż do godziny piątej nad ranem, najdłużej ze wszelkich łódzkich lokali. Rankiem na ulicy zderzały się dwa światy, jak odmienne.
Z jednej strony świat zabawy i rozpusty, z drugiej świat pracy. Jedni wychodzili z Casanovy rozbawieni, najedzeni, napici, drudzy przygnębieni, niejednokrotnie niedojedzeni, niedospani, spieszyli na pierwszą zmianę do Zakładów Bawełnianych im.
Juliana Marchlewskiego. Ci pierwsi po wytoczeniu się z lokalu, bawili się nadal, nawet na ulicy, a lud roboczy wytrzeszczał oczy, patrząc z odrobiną zazdrości na ten uliczny spektakl.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Moja pietryna nocą. wspomnienia łódzkiego muzyka. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.